Fujifilm — seria X100

Miłosz Bolechowski

czas czytania: 72 min

Prawdopodobnie większość z Was wie czego się spodziewać po artykule u mnie, ale tych, którzy być może nie wiedzą, czuję się w obowiązku uprzedzić, że to nie będzie recenzja sensu stricto. Nie fotografowałem ściany, żeby sprawdzać winietę, nie porównywałem szumu na zdjęciach zrobionych przy różnej czułości oraz nie przybliżałem zdjęć 1:1, żeby sprawdzać ostrość w rogach kadru. Nie. Ja po prostu przez ponad 4 lata używałem tego aparatu i poniżej spisałem swoje wnioski i wrażenia płynące z tego właśnie używania. A dodatkowo, zdjęcia w artykule nie są jotpegami prosto z aparatu, a zostały obrobione w sposób, w jaki lubię (przy użyciu mojego presetu). Nie każdemu to będzie odpowiadało, ale wolę pokazać raczej co można z niego uzyskać, aniżeli co wychodzi bezpośrednio z aparatu.

A dlaczego w ogóle piszę taki tekst? Po pierwsze dlatego, że obiecałem to, co najmniej kilku osobom (niektóre z nich nie mogąc się go doczekać, kupiły ten aparat już wcześniej, a niektóre z nich już go nawet sprzedały). Po drugie dlatego, że w obliczu premiery piątego modelu z tej serii, chciałem mieć miejsce w sieci, do którego w przyszłości mógłbym odsyłać. Wreszcie po trzecie dlatego, że przejrzawszy kilka recenzji (często pisanych przez osoby nieużywające takiego aparatu na co dzień, a pozwalających sobie wyrazić opinię po ledwie kilku dniach obcowania z nim), uznałem, że brakuje w sieci takiego tekstu.

Mój czas spędzony z tym aparatem oraz czas spędzony na przygotowaniu do tego artykułu sprawiły, że jest to długi tekst. Nawet jak na mnie. Zarezerwuj sobie więc trochę czasu, przygotuj kawę, wino czy cokolwiek innego, co uznasz za stosowne, a ja zapraszam. Choć uprzedzam; jeśli dla Ciebie wygląd aparatu oraz to, jakie wzbudza on w Tobie uczucia i emocjonalne przywiązanie do niego nie ma znaczenia — nie czytaj dalej. Będziesz tylko przewracał oczami.

W poniższym tekście, wśród przykładowych zdjęć, zdecydowałem się także na publikację tych, na których widoczne są moje dzieci, mimo że nigdy wcześniej tego nie robiłem. Uznałem, że ten tekst bez nich, byłby niekompletny. Zachowajcie je więc, proszę, dla siebie. Nie wiem wprawdzie, co innego mielibyście z nimi zrobić, ale wolę poprosić niż potem żałować, że tego nie zrobiłem.

ten artykuł jest dostępny tylko dla użytkowników z progu „zostaję na dłużej” and „jestem tu na poważnie” tiers

dołącz

masz już konto? zaloguj się