Stokke Tripp Trapp

Miłosz Bolechowski

czas czytania: 3 min
Poniższy artykuł jest fragmentem większej całości, opublikowanej jako „cudawianki 2017” — klikając w ten link, możesz zobaczyć całość.

Kończąc tegoroczne „cudawianki”, pozwalam sobie na mały eksperyment, umieszczając opis przedmiotu z kategorii, o jakiej nigdy nie myślałem, że mógłbym tu napisać.

Większość z Was wie, że estetyka i jakość wykonania są dla mnie równie ważne co funkcjonalność urządzeń czy przedmiotów. Odkąd przygotowywaliśmy się na pojawienie się naszego synka aż dotąd, dobitnie przekonuję się, jak bardzo ta część rynku wypełniona jest – wybaczcie określenie – badziewiem. Jak ciężko jest znaleźć coś naprawdę dobrego (czyli funkcjonalnego, estetycznego, przemyślanego i tym samym poprawnie zaprojektowanego oraz porządnie wykonanego). I nawet cena nie jest tu żadnym wyznacznikiem, bo spotkałem dziesiątki przedmiotów, kosztujących wielokrotności średniej ceny danej kategorii, a mimo to albo były kiepsko wykonane, albo nieprzemyślane, a często i jedno, i drugie. Czasem (choć rzadko) udaje się jednak znaleźć coś wyjątkowego. Moim przykładem będzie krzesełko dla dziecka norweskiej marki Stokke – Tripp Trapp. Krzesło, które rośnie razem z dzieckiem™ (serio, to ™ rzeczywiście pojawia się w materiałach producenta).

Zostało zaprojektowane w 1972 roku przez Petera Opsvika i od tamtej pory otrzymało szereg nagród, stając się ikoną designu (przynajmniej w kategorii mebli dla dzieci). Jego minimalny design nie może się nie podobać (no dobrze, ja nie wyobrażam sobie, żeby nie mógł się nie podobać), a idea, mówiąca o tym, że dzięki niemu dziecko niemal od samego początku może uczestniczyć w posiłkach, bardzo do mnie przemówiła (pewnie dlatego, że stół jest u mnie miejscem szczególnym). Przez design rozumiem nie tylko wygląd samego krzesełka, ale także, chociażby to, że dzięki swojej przemyślanej konstrukcji zajmuje on bardzo mało miejsca. Na tyle mało, że za każdym razem, gdy korzystamy z jednego ze standardowych krzesełek dla dzieci (u dziadków czy w restauracjach) potykamy się o ich szeroko rozstawione nogi. Jednak to, co przede wszystkim przemawia za Tripp Trapp to jego unikalna funkcjonalność. Polega ona na tym, że zarówno siedzisko, jak i podnóżek są wyciągane i mogą zmieniać pozycję – reguluje się w ten sposób ich głębokość oraz wysokość. Pewnie właśnie to producent ma na myśli, pisząc, że rośnie ono razem z dzieckiem. Widziałem bowiem zarówno kilku-, jak i nawet kilkunastoletnie dzieci, korzystające właśnie z Tripp Trapp. To, poniekąd, świadczy również o jakości wykonania – całość zrobiona jest z bukowego drewna, utrzymuje 140 kg, a producent daje 7 lat gwarancji na elementy drewniane. Co więcej, dostępnych jest sporo akcesoriów, zwiększających już niemałą ilość zastosowań mebla; od leżaczka dla noworodka, przez zestaw niemowlęcy czy tackę aż po poduszkę i szelki. I rozumiem, że może się wydać, że jest to zabieg producenta, mający na celu wyciągnięcie od klientów jeszcze większą ilość pieniędzy, ale kiedy myśli się o bezpieczeństwie i komforcie własnego dziecka, to patrzy się na to jednak inaczej. I przy okazji kosztów; czy nie uważam, że 1500 zł (bo mniej więcej tyle kosztuje cały komplet, jeśli chce się umieszczać w nim dziecko, które właśnie nauczyło się siedzieć) za krzesełko dla dziecka to jednak dużo? Oczywiście, że uważam. Czy kupiłbym je ponownie? Bez wahania.

Co więcej, to nie jest tylko moja opinia; mógłbym pod tym artykułem zbierać podpisy bliższych i dalszych znajomych, którzy po zobaczeniu tego krzesełka u nas (a właściwie naszego synka w nim) sami zdecydowali się na zakup takiego samego. Nikt nie żałuje.

sprzęt domowycudawianki_2017krzesłorecenzje sprzętu

dyskusja