Lamy Safari

Miłosz Bolechowski

czas czytania: tylko minutka
Poniższy artykuł jest fragmentem większej całości, opublikowanej kiedyś jako „cudawianki 2016” — klikając w ten link możesz zobaczyć całość.

To pióro jest jednym z najlepszych prezentów, jakie kiedykolwiek otrzymałem. Przebył też długą drogę, żeby do mnie dotrzeć – mieszkający ówcześnie w Grenlandii przyjaciel zamówił go dla mnie zdalnie w sklepie w Sztokholmie, podając mój adres e-mail, jako adres zamawiającego. W specyfikacji zobaczyłem, że wybrał dla mnie stalówkę o standardowej wielkości, kiedy dla mnie – i mojego charakteru pisma – tylko Fine i Extra Fine są jedyną opcją. Skontaktowałem się więc z obsługą szwedzkiego sklepu, prosząc o wymianę stalówki na EF, modyfikując tym samym swój prezent. Od dnia, w którym do mnie dotarł, używam go codziennie i zawsze mam go ze sobą w torbie, razem z Hobonichi.

To wspaniałe, niedrogie pióro do codziennego użytku i, gdyby nie fakt, że niedawno pojawiło się ono w aluminiowej wersji Lx, nie chciałbym żadnego innego. Ot, siła marketingu lub zwyczajny konsumpcjonizm, jak mniemam.

cudawianki_2016piśmienniczerecenzje sprzętu

dyskusja