Kindle Paperwhite

Miłosz Bolechowski

czas czytania: 2 min
Poniższy artykuł jest fragmentem większej całości, opublikowanej kiedyś jako „cudawianki 2016” — klikając w ten link możesz zobaczyć całość.

Już we wstępie muszę przyznać, że dość niezręcznie jest mi podejść do tematu Kindle'a na tej stronie. Wyjdzie bowiem na to, że jestem bardzo late to the party. Bo choć pierwszy Kindle w naszym domu pojawił się prawie 4,5 roku temu, to jednak był on przeznaczony dla żony, a ja używałem go tylko wtedy, gdy mogłem. Własnego dorobiłem się dopiero w marcu ubiegłego roku, korzystając z jednej z cyklicznie powtarzających się promocji Amazonu.

I, doprawdy, nie wiem, czy jest sens pisania o nim czegokolwiek ponad to, że jest on moim ulubionym urządzeniem elektronicznym, jakie posiadam. Serio. Gdybym musiał, mógłbym żyć bez iPada, poradziłbym sobie bez iPhone'a, ale bez Kindle'a już sobie życia nie wyobrażam. Jeśli więc jesteś w tej nielicznej – jak sądzę – grupie, która jeszcze go nie posiada, a czytasz dużo (nie tylko książek, ale i artykułów, które np. Instapaper może co tydzień wysyłać w formie magazynu), to zrób sobie tę przysługę i uwzględnij go w budżecie na ten rok. Nie wyobrażam sobie, żeby można było żałować takiego zakupu.

I uprzedzając pytania o konkretny model; gdybym kupował teraz, prawdopodobnie nadal kupiłbym Paperwhite (trzeciej generacji) zamiast Voyage czy Oasis, bo mój w zupełności mi wystarcza. Jedyne, co zmieniłbym w swoim (choć nie sądzę, żeby którykolwiek z droższych modeli poprawiał to w znaczący sposób) to możliwość bardziej precyzyjnego ustawiania natężenia podświetlenia. Standardowo bowiem mam podświetlenie ustawione na pozycję 5 (w skali 20-stopniowej), które świetnie się sprawdza, gdy jest dodatkowym tylko źródłem światła, ale bardzo często czytam w całkowitej ciemności, tuż przed zaśnięciem. Wówczas to 5 świeci trochę zbyt jasno, a z kolei przy 4 kontrast między minimalnie podświetlonym tłem, a wcale-nie-tak-ciemnymi znakami jest na tyle nieduży, że wzrok szybko się męczy. Pozycja 4,5, może 4,6 byłaby pewnie dla mnie w sam raz, ale sami – chociażby po powyższych wartościach – musicie przyznać, że jest to niuans i czepiam się trochę na siłę.

cudawianki_2016recenzje sprzętusprzęt domowyKindle

dyskusja